niedziela, 26 maja 2013

Rozdział 4! :D

<Rose>
Byłam coraz słabsza. Dostałam wiadomość o tym, że krwiodawczyni jest już u nas, i jedzą kolację, ale nie wiedziałam, czy wytrzymam do jutra, po prostu nie miałam na nic siły. Napisałam do Harry'ego, żeby się pospieszyli, ale sms się nie wysłał, super, akurat w chwili kiedy mogę umrzeć, mój telefon nawala. Strasznie się bałam, zawołałam pielęgniarkę.
<Niall>
W drodze do restauracji, co chwilę wąchałem swoje pachy i zastanawiałem się jak to możliwe żeby człowiek mógł śmierdzieć jak stare szambo.
-Niall, co ty robisz?- Zapytała Amy akurat wtedy kiedy byłem zajęty sprawdzaniem swojej prawej pachy.
-Eeee, nic, nic, tylko patrzyłem czy nikt nie idzie za nami.- Próbowałem wymyślić coś wiarygodnego.
-A kto miałby iść?- Amy nie odpuszczała.
-Noo, khym, bo słyszałem, że ten tego.. Że w Londynie widzieli tego... Pedofila!- Palnąłem niezłą głupotę, a podły Louis jeszcze bardziej mnie pogrążył:
-Taak, Niall wysłał mu swoje nagie zdjęcia i przez to tamten człowiek chce czegoś więcej.- Moi przyjaciele nie powstrzymywali śmiechu. Amy zaś popatrzyła na mnie rozbawiona, ale widziałem że nie wierzyła w to co mówił Louis.. I ja. W jej wzroku było coś wyjątkowego, ale pewnie tylko mi się zdawało.
-Tomlinson, miło by było, gdybyś się zamknął.- Chciałem jakoś go uspokoić.
-Nie spinaj się, co Ty nagle się taki wrażliwy zrobił?- Louis chciał mnie dobić, ale postanowiłem to zignorować.
<Harry>
Doszliśmy do Nando's i usiedliśmy do stolika. Starałem się uśmiechać do innym, zwłaszcza Amy, ale strasznie martwiłem się o Rose. Myśl o niej nie dawała mi spokoju.
-To ja pójdę coś zamówić, za chwilę będę.- Niall dalej stresował się tekstem jaki rzucił Louis. Uśmiechnąłem się do niego pocieszającego, miałem nadzieję, że to coś dało, ale Horan tego nie zauważył, bo poszedł już do kasy.
-Amy, dziękuję ci za to, że zgodziłaś się na to wszystko, ja bym się wahał, bo to jednak duże 'wyzwanie'.- Byłem jej bardzo wdzięczny i myśl o tym, że Rose ma szanse naprawdę dodawała mi otuchy.
-Wiesz co, mogę uratować ludzkie życie, to chyba mi zapunktuje tam u góry, prawda?- Amy uśmiechnęła się w taki sposób, wiedziałem od razu, że ta dziewczyna jest idealna dla Niall'a. Chciałem im pomóc i miałem już mały plan w mojej głowie jak ich swatać.
Odezwał się Liam:
-Wiecie co, będziemy musieli już dzisiaj iść z Amy do szpitala, myślę że Rose potrzebuje pomocy jak najszybciej.- To mnie strasznie zdziwiło, bo z tego co wiedziałem, Liam nie lubił Rose. Ale cóż, w tragicznych sytuacjach nawet wróg staje się przyjacielem, prawda?
-A nie lepiej byłoby dać jej odpocząć ten jeden dzień? Ona nic nie pisze, lekarze też nie dają znać, to znaczy że wszystko jest w porządku.- Zayn powiedział coś, co nas wszystkich przekonało, i powrócił do przeglądania się w telefonie.
Przyszedł Niall z jedzeniem:
-Przepraszam, że tak długo, była duża kolejka.- Biedak dalej się stresował.
-Spoko, miło się rozmawiało mimo tego, ale mam nadzieję, że teraz będzie jeszcze milej.- Po tym co powiedziała Amy każdy z nas spojrzał na siebie porozumiewawczo. Niall usiadł, i zaczęliśmy jeść, żeby go nie denerwować i nie stresować, kiedy spożywał swój posiłek.
<Louis>
 Niall cały czas był na mnie obrażony, ale z czasem jego uraza rozbiła się mniejsza, norma.
Jedliśmy bardzo długo, bo nie wszyscy mieli apetyt, każdy się przejmował Rose.
-Wiecie co, ja muszę się już zbierać, bo nie znalazłam jeszcze żadnego hotelu.- Amy zaczęła zbierać wszystkie resztki po jedzeniu.
-Nie, spokojnie, już wybrałem.- Powiedział Niall z pełną buzią.
-Dziękuję. To ja już i tak pójdę, bo jestem zmęczona, muszę mieć siły na jutro.
-Odwiozę Cię, okej?- Niall chciał spędzić z Amy jak najwięcej czasu. Amy pokiwała głową, wstali i zaczęli iść. Niall jeszcze tylko krzyknął:
-Weźcie taksówkę, ja biorę samochód!- Zgodziłem się no bo jednak to mógł być dla niego wyjątkowy wieczór. Zayn przypomniał sobie o tym, jak Niall wąchał swoje pachy, podbiegł, i dał mu swój perfum.
-To co, jedziemy jeszcze na jakąś imprezę?- Zayn najwyraźniej miał bardzo dobry humor.
-A może pójdziemy do tego szpitala, i zobaczymy czy mają dla ciebie jakiś mózg?- Harry zdenerwowany, bo widać było, że cały czas myśli o Rose. Zayn się skulił i doszło do niego, że nie czas na imprezy.
-Harry, spokojnie. Pojedziemy do domu, włączymy cicho muzykę, posiedzimy razem, i to doda ci sił.- Liam już planował, jak poprawić humor Harry'emu.
Harry odpowiedział na to uśmiechem. Co prawda nie takim jak zawsze, ale było lepiej.
<Liam>
 Naprawdę szkoda mi było Harry'ego i Rose. Przez tą sytuację widziałem, że to co jest między nimi, to coś prawdziwego, szczerego.
 Jechaliśmy w taksówce w milczeniu. Owszem, każdy z nas chciał poprawić humor Harry'emu, ale też chcieliśmy chwilę o tym pomyśleć.
 Kiedy dotarliśmy do domu, Niall'a jeszcze nie było. Była już 23.
Tak jak mówiłem, usiedliśmy razem na kanapie, muzyka była w tle. Harry nic nie mówił, a więc po prostu go przytuliliśmy. Miałem w głowie mnóstwo myśli. Zaproponowałem chłopakom, żeby każdy pomodlił się za Rose, zdziwiło ich moje podejście ale zgodzili się, oczywiście.
Po godzinnym przytulaniu na kanapie, ja z Zaynem poszliśmy porozmawiać z fankami na czacie, Louis poszedł spać, a Harry zamknął się w swoim pokoju. Proponowaliśmy mu, żeby porozmawiał z nami, ale on nie chciał, i uszanowałem to.
 Uwielbiam wchodzić na chatroulette, i patrzeć na reakcję fanek kiedy widzą któregoś z nas na swoim monitorze. Niektóre płaczą, niektóre łapią się za serce i otwierają oczy tak szeroko, że robi się to straszne, niektóre śmieją się do nas. Ale najciekawsze jest to, kiedy połączy nas z jakimś hejterem. Mówi 'o nie', ale widać, że się cieszy. Zaczyna z nami rozmawiać, my pytamy się, dlaczego tak nas nienawidzi, a jemu nagle kończą się argumenty.
 Kiedy minęły jakieś dwie godziny, i była już druga w nocy, Harry wszedł na chwilę do naszego pokoju i powiedział:
-Niall'a dalej nie ma, mam podejrzenia. Seks na pierwszej randce? Nie ładnie!- Harry robił się weselszy. Im bliżej do spotkania z Rose tym lepiej. - Ja idę już spać, do zobaczenia.
- Trzymaj się.- Powiedział Zayn, a ja uśmiechnąłem się do Harry'ego, chyba czuł że ma wsparcie.
 Po paru rozmowach na czacie, sami poszliśmy spać.
<Rose>
 Przyszła pielęgniarka, dała mi jakieś leki, ale to jakoś specjalnie nie pomogło.
Czułam się tak źle, non stop spałam. Budziłam się tylko, żeby zobaczyć która godzina, i żeby sprawdzić, czy chłopcy nie przyszli.Czekałam na nich cały wieczór, bo mieli przyjść z tą Amy, ale nie przyszli.
Dopiero o 2:30 nad ranem, dostałam sms'a od Harry'ego:
Kochanie, nie przyszliśmy, bo chcieliśmy dać Ci odpocząć, mam nadzieję, że to dobrze, tęsknię za Tobą strasznie i myślę o Tobie cały czas. Chcę być tam z Tobą, ale już za parę godzin się zobaczymy, prawda? Kocham Cię, nie zostawiaj mnie nigdy.
To mi tak pomogło, ale tylko psychicznie, bo niestety sms'y nie działają jak leki. Zasnęłam, chciałam żeby czas w szpitalu zleciał szybciej.
_________________

No hej. Wiem, że strasznie długo mnie nie było, te ferie jakoś się przedłużyły. XD
Postaram się dodawać rozdziały co tydzień. :)
Jak się Wam podobał rodział? Mi osobiście tak średnio, ale nie jest bardzo źle. :P

Trzymajcie się, do zobaczenia za tydzień. :D