niedziela, 26 maja 2013

Rozdział 4! :D

<Rose>
Byłam coraz słabsza. Dostałam wiadomość o tym, że krwiodawczyni jest już u nas, i jedzą kolację, ale nie wiedziałam, czy wytrzymam do jutra, po prostu nie miałam na nic siły. Napisałam do Harry'ego, żeby się pospieszyli, ale sms się nie wysłał, super, akurat w chwili kiedy mogę umrzeć, mój telefon nawala. Strasznie się bałam, zawołałam pielęgniarkę.
<Niall>
W drodze do restauracji, co chwilę wąchałem swoje pachy i zastanawiałem się jak to możliwe żeby człowiek mógł śmierdzieć jak stare szambo.
-Niall, co ty robisz?- Zapytała Amy akurat wtedy kiedy byłem zajęty sprawdzaniem swojej prawej pachy.
-Eeee, nic, nic, tylko patrzyłem czy nikt nie idzie za nami.- Próbowałem wymyślić coś wiarygodnego.
-A kto miałby iść?- Amy nie odpuszczała.
-Noo, khym, bo słyszałem, że ten tego.. Że w Londynie widzieli tego... Pedofila!- Palnąłem niezłą głupotę, a podły Louis jeszcze bardziej mnie pogrążył:
-Taak, Niall wysłał mu swoje nagie zdjęcia i przez to tamten człowiek chce czegoś więcej.- Moi przyjaciele nie powstrzymywali śmiechu. Amy zaś popatrzyła na mnie rozbawiona, ale widziałem że nie wierzyła w to co mówił Louis.. I ja. W jej wzroku było coś wyjątkowego, ale pewnie tylko mi się zdawało.
-Tomlinson, miło by było, gdybyś się zamknął.- Chciałem jakoś go uspokoić.
-Nie spinaj się, co Ty nagle się taki wrażliwy zrobił?- Louis chciał mnie dobić, ale postanowiłem to zignorować.
<Harry>
Doszliśmy do Nando's i usiedliśmy do stolika. Starałem się uśmiechać do innym, zwłaszcza Amy, ale strasznie martwiłem się o Rose. Myśl o niej nie dawała mi spokoju.
-To ja pójdę coś zamówić, za chwilę będę.- Niall dalej stresował się tekstem jaki rzucił Louis. Uśmiechnąłem się do niego pocieszającego, miałem nadzieję, że to coś dało, ale Horan tego nie zauważył, bo poszedł już do kasy.
-Amy, dziękuję ci za to, że zgodziłaś się na to wszystko, ja bym się wahał, bo to jednak duże 'wyzwanie'.- Byłem jej bardzo wdzięczny i myśl o tym, że Rose ma szanse naprawdę dodawała mi otuchy.
-Wiesz co, mogę uratować ludzkie życie, to chyba mi zapunktuje tam u góry, prawda?- Amy uśmiechnęła się w taki sposób, wiedziałem od razu, że ta dziewczyna jest idealna dla Niall'a. Chciałem im pomóc i miałem już mały plan w mojej głowie jak ich swatać.
Odezwał się Liam:
-Wiecie co, będziemy musieli już dzisiaj iść z Amy do szpitala, myślę że Rose potrzebuje pomocy jak najszybciej.- To mnie strasznie zdziwiło, bo z tego co wiedziałem, Liam nie lubił Rose. Ale cóż, w tragicznych sytuacjach nawet wróg staje się przyjacielem, prawda?
-A nie lepiej byłoby dać jej odpocząć ten jeden dzień? Ona nic nie pisze, lekarze też nie dają znać, to znaczy że wszystko jest w porządku.- Zayn powiedział coś, co nas wszystkich przekonało, i powrócił do przeglądania się w telefonie.
Przyszedł Niall z jedzeniem:
-Przepraszam, że tak długo, była duża kolejka.- Biedak dalej się stresował.
-Spoko, miło się rozmawiało mimo tego, ale mam nadzieję, że teraz będzie jeszcze milej.- Po tym co powiedziała Amy każdy z nas spojrzał na siebie porozumiewawczo. Niall usiadł, i zaczęliśmy jeść, żeby go nie denerwować i nie stresować, kiedy spożywał swój posiłek.
<Louis>
 Niall cały czas był na mnie obrażony, ale z czasem jego uraza rozbiła się mniejsza, norma.
Jedliśmy bardzo długo, bo nie wszyscy mieli apetyt, każdy się przejmował Rose.
-Wiecie co, ja muszę się już zbierać, bo nie znalazłam jeszcze żadnego hotelu.- Amy zaczęła zbierać wszystkie resztki po jedzeniu.
-Nie, spokojnie, już wybrałem.- Powiedział Niall z pełną buzią.
-Dziękuję. To ja już i tak pójdę, bo jestem zmęczona, muszę mieć siły na jutro.
-Odwiozę Cię, okej?- Niall chciał spędzić z Amy jak najwięcej czasu. Amy pokiwała głową, wstali i zaczęli iść. Niall jeszcze tylko krzyknął:
-Weźcie taksówkę, ja biorę samochód!- Zgodziłem się no bo jednak to mógł być dla niego wyjątkowy wieczór. Zayn przypomniał sobie o tym, jak Niall wąchał swoje pachy, podbiegł, i dał mu swój perfum.
-To co, jedziemy jeszcze na jakąś imprezę?- Zayn najwyraźniej miał bardzo dobry humor.
-A może pójdziemy do tego szpitala, i zobaczymy czy mają dla ciebie jakiś mózg?- Harry zdenerwowany, bo widać było, że cały czas myśli o Rose. Zayn się skulił i doszło do niego, że nie czas na imprezy.
-Harry, spokojnie. Pojedziemy do domu, włączymy cicho muzykę, posiedzimy razem, i to doda ci sił.- Liam już planował, jak poprawić humor Harry'emu.
Harry odpowiedział na to uśmiechem. Co prawda nie takim jak zawsze, ale było lepiej.
<Liam>
 Naprawdę szkoda mi było Harry'ego i Rose. Przez tą sytuację widziałem, że to co jest między nimi, to coś prawdziwego, szczerego.
 Jechaliśmy w taksówce w milczeniu. Owszem, każdy z nas chciał poprawić humor Harry'emu, ale też chcieliśmy chwilę o tym pomyśleć.
 Kiedy dotarliśmy do domu, Niall'a jeszcze nie było. Była już 23.
Tak jak mówiłem, usiedliśmy razem na kanapie, muzyka była w tle. Harry nic nie mówił, a więc po prostu go przytuliliśmy. Miałem w głowie mnóstwo myśli. Zaproponowałem chłopakom, żeby każdy pomodlił się za Rose, zdziwiło ich moje podejście ale zgodzili się, oczywiście.
Po godzinnym przytulaniu na kanapie, ja z Zaynem poszliśmy porozmawiać z fankami na czacie, Louis poszedł spać, a Harry zamknął się w swoim pokoju. Proponowaliśmy mu, żeby porozmawiał z nami, ale on nie chciał, i uszanowałem to.
 Uwielbiam wchodzić na chatroulette, i patrzeć na reakcję fanek kiedy widzą któregoś z nas na swoim monitorze. Niektóre płaczą, niektóre łapią się za serce i otwierają oczy tak szeroko, że robi się to straszne, niektóre śmieją się do nas. Ale najciekawsze jest to, kiedy połączy nas z jakimś hejterem. Mówi 'o nie', ale widać, że się cieszy. Zaczyna z nami rozmawiać, my pytamy się, dlaczego tak nas nienawidzi, a jemu nagle kończą się argumenty.
 Kiedy minęły jakieś dwie godziny, i była już druga w nocy, Harry wszedł na chwilę do naszego pokoju i powiedział:
-Niall'a dalej nie ma, mam podejrzenia. Seks na pierwszej randce? Nie ładnie!- Harry robił się weselszy. Im bliżej do spotkania z Rose tym lepiej. - Ja idę już spać, do zobaczenia.
- Trzymaj się.- Powiedział Zayn, a ja uśmiechnąłem się do Harry'ego, chyba czuł że ma wsparcie.
 Po paru rozmowach na czacie, sami poszliśmy spać.
<Rose>
 Przyszła pielęgniarka, dała mi jakieś leki, ale to jakoś specjalnie nie pomogło.
Czułam się tak źle, non stop spałam. Budziłam się tylko, żeby zobaczyć która godzina, i żeby sprawdzić, czy chłopcy nie przyszli.Czekałam na nich cały wieczór, bo mieli przyjść z tą Amy, ale nie przyszli.
Dopiero o 2:30 nad ranem, dostałam sms'a od Harry'ego:
Kochanie, nie przyszliśmy, bo chcieliśmy dać Ci odpocząć, mam nadzieję, że to dobrze, tęsknię za Tobą strasznie i myślę o Tobie cały czas. Chcę być tam z Tobą, ale już za parę godzin się zobaczymy, prawda? Kocham Cię, nie zostawiaj mnie nigdy.
To mi tak pomogło, ale tylko psychicznie, bo niestety sms'y nie działają jak leki. Zasnęłam, chciałam żeby czas w szpitalu zleciał szybciej.
_________________

No hej. Wiem, że strasznie długo mnie nie było, te ferie jakoś się przedłużyły. XD
Postaram się dodawać rozdziały co tydzień. :)
Jak się Wam podobał rodział? Mi osobiście tak średnio, ale nie jest bardzo źle. :P

Trzymajcie się, do zobaczenia za tydzień. :D

niedziela, 6 stycznia 2013

...

Długo nie dodawałam rozdziałów, mam pełno pomysłów, ułożony plan wydarzeń, ale nie mam czasu, za dużo teraz się dzieje.
Postaram się w ferie coś dodać, ale nie obiecuję, bo mam dużo zaległości w nauce, i pewnie będę musiała dużo się wtedy uczyć.
Bardzo się cieszę, że zostałam nominowana do Liebster Award, ale według mnie, są blogi, które bardziej zasługują na udział w tym konkursie, ten blog nie jest rozwinięty i ma mało obserwatorów, a więc teraz to nie ma sensu. Może za rok mi się uda, kto wie.. :)
Obiecuję Wam i sobie, że to nie koniec tej historii. :))
Trzymajcie się.

niedziela, 23 września 2012

Rozdział 3. ;)

<Harry>
  Ci lekarze mają chyba nie po kolei w głowach. Rose nie może umrzeć. Nie może. Nie chcę jej stracić, Może zrobiła coś, co mnie zraniło, ale teraz to nie ma znaczenia.
-Mogę wejść do niej chociaż  na 5 minut?- Nie chciałem rezygnować.
-Dobrze. Ale proszę nie przedłużać pobytu u niej.
-Aha, jeszcze jedno... Czy ona wie co jej grozi?
-Nie. Ale radzę panu jej nie mówić o niczym, bo inaczej może się załamać.
-Dziękuję.- Zakończyłem rozmowę i udałem się w stronę pokoju Rose. Dobrze, że tego nie wie, Musi walczyć.A ja muszę znaleźć krwiodawcę.
  Kiedy wszedłem do pomieszczenia, Rose płakała. Tak jakoś  myślę, że to z mojego powodu. Kiedy mnie zobaczyła, otarła oczy i próbowała udawać, że nic takiego nie rozbiła.
-Cześć.- Usiadłem obok niej.
-Hej..
-Jak się czujesz?
-Mam być szczera? Czuję się fatalnie. Ale to nie dlatego, że jestem słaba i nie mam siły nawet na to żeby wstać. To dlatego, że zepsułam nasz związek!- Odpowiedziała, i wcale mnie nie zaskoczyła, bo wiedziałem że i jej i mi nie jest łatwo pod tym względem.
-Nie. To nie Ty jesteś winna. Jeżeli coś by się między nami zepsuło, to tylko z mojego powodu. Nie umiałem Cię wysłuchać. Mówiłem przedtem takie rzeczy, bo byłem pod wpływem złości.- Między nami zapadła cisza. Patrzyliśmy sobie  w oczy i oboje wiedzieliśmy, że to nie koniec.- Rose, przepraszam.
-Przepraszam.- Powiedziała cicho ciągle patrząc mi w oczy. Zbliżyłem się do niej i pogłaskałem jej policzek. dotknęliśmy się nosami po czym pocałowałem ją czuje. Odwzajemniła pocałunek. Następny minuty zleciały bardzo szybko. Byłem szczęśliwy przez tą chwilę. Lekarze z hukiem otworzyli drzwi i musieliśmy przerwać pocałunek.
-Przyjdę jutro. Odpoczywaj.- Uśmiechnąłem się do niej.
-Do jutra, Harry.
  Wyszedłem z pokoju Rose i zadzwoniłem po taksówkę. Kiedy siedziałem w samochodzie, rozmyślałem o dzisiejszym dniu. To dzieje się tak szybko! W w ciągu jednej doby pokłóciłem się z Rose, prawie ją straciłem i odbudowałem to, co było. Najtrudniejsze jednak jeszcze przede mną.
  Zapukałem do drzwi od domu, bo jak zwykle zapomniałem kluczy. Niall otworzył.
-Wybaczyłeś?- Od razu zapytał.
-Tak. Przeprosiłem. Ale Niall, nie jest dobrze.
-O co chodzi?
-MUSIMY znaleźć krwiodawcę. Bo inaczej... Rose za kilka dni..- Te słowa nie chciały przejść mi przez gardło- Umrze.- Po tych słowach, Niall od razu pociągnął mnie za bluzę i usiedliśmy przed laptopem. Był zasmucony.
-Harry, patrz. Na tej stronie są tylko dwie osoby o tej samej grupie krwi co Rose. Jeden facet jest z Kanady, a druga dziewczyna z drugiego końca Anglii.
-No to dzwonimy do tej dziewczyny, nie?- Podsumowałem.
-Ale stary, jest już późno.
-Mam to gdzieś Jak zadzwonimy jutro, może być za późno na uratowanie mojej dziewczyny.
-Zadziwiasz mnie. -Uśmiechnął się do mnie i zadzwonił.

<Niall>
  Naprawdę zależało nam na tym, żeby uratować Rose.
  Odebrała.
-Tak słucham?- Usłyszałem zaspany, śliczny głos.
-Witam. Przepraszam jeżeli  Cię obudziłem. Z tej strony Niall Horan.
-Bracie, przestań żartować, mam już dosyć Twoich żartów. Nawet nauczyłeś się zmieniać głos. Gratuluję Ci.
-Ej, to chyba jakieś nieporozumienie, to naprawdę ja!- Rozśmieszyło mnie to.
-N-n-naprawdę?- Słychać było, że się zestresowała.
- Tak, bez żadnych żartów.
-Przepraszam!! Ale jak?! W ogóle ktoś taki dzwoni to kogoś takiego jak ja?
-Jesteś krwiodawcą. Jesteś na prawdę kimś wielkim!
-To w tej sprawie dzwonisz?- Głos jej drżał.
-Tak. Jest to bardzo ważna sprawa. Potrzebujemy Cię już jutro. Dziewczyna Harre'go może umrzeć jeśli ktoś nam nie pomoże. Pomożesz?
-Jest mi strasznie przykro! Ale nie wiem, czy dam radę już jutro. Bo trzeba znaleźć transport i.. Nie mam pieniędzy na nocleg.
-Zapłacimy. Za wszystko. Błagam Cię.
-Ale to tak głupio, żebyście płacili za mnie.
-Musimy uratować Rose za wszelką cenę. Musimy.- Na chwilę zapadła cisza.
-Dobrze. Polecę samolotem.- Ona jest świetna!
-Dziękuję! Naprawdę dziękuję! Odbierzemy Cię z lotniska.
- Dziękuję też.
-Co chcesz w zamian?
-Wystarczy mi, że komuś pomogę. A! I poznam One Direction!-Powiedziała z radością.
-Wyślij mi swoje zdjęcie, żebym Cię rozpoznał.
-Dobrze. Ja Cię rozpoznam na pewno. - Uśmiechnąłem się do siebie.
-Dziękuję Ci.
-Nie ma za co. Napiszę też, kiedy jutro dolecę-I rozłączyła się.

-Zgodziła się.-Powiedziałem loczkowi, który przyglądał mi się i oczekiwał dobrych wiadomości.
-Jest! Rose przeżyje!-I przytulił mnie.-A swoją drogą, gdzie reszta chłopaków? Chyba po Tesco poszli na imprezę. Powiedziałeś im?
-Nie. Powiemy jak wrócą.
-Jestem za.
  Resztę wieczoru spędziliśmy na rozmowie, czekając na resztę zespołu.

<Louis>
  Pojechaliśmy do Tesco po marchewki, lakier do włosów i plastikowe widelce, po czym udaliśmy się na imprezę. Trochę długo tam byliśmy, i nie spodziewaliśmy się takich wiadomości.
  Harry i Niall byli w domu sami, bez Rose. Zapytaliśmy się więc gdzie jest, a oni opowiedzieli nam o wszystkim.
-O kuźwa.- Zayn usiadł na fotelu.
-Możemy tam pojechać?- Zapytałem.
-Dzisiaj nie. Rose musi odpocząć.- Powiedział Harry.
-Liam?- Dałem mu znaczące spojrzenie.
- Co?
-Chcesz coś powiedzieć?
-Hmm.. Przykro mi. Może nie pochwalam tego co jest między wami, ale szkoda mi Rose mimo wszystko.
-Dziękuję.- Uśmiechnąłem się do niego, a Harry do mnie.
  Później wszyscy poszliśmy spać.

<Harry>
  W nocy śniła mi się Rose. Uśmiechnięta, roześmiana Rose. Ale SMS od Niall'a mnie obudził. Pisał, żeby do niego podejść.
-Człowieku, co Cię napadło, żeby mnie teraz budzić?!
-Amy.
-Jaka Amy?
-Krwiodawczyni.
-Dalej Cię nie ogarniam.
-Wysłała mi zdjęcie. Harry, ona jest piękna!- I pokazał mi zdjęcie.
-Teraz będziesz miał okazję żeby ją poznać.- Powiedziałem i wróciłem do siebie. Byłem zmęczony tym dniem.
 Ale tym razem nie przyśniła mi się Rose, tylko ja z Louis'em kiedy robimy kawał Liam'owi. Fajny sen.

<Zayn>
  Rano Niall wstał pierwszy. Kiedy się stresował jadł więcej, choć dla mnie nie możliwe jest, żeby jadł więcej niż zwykle. Postanowiliśmy, że razem pojedziemy do Rose, a później odbierzemy Amy z lotniska.
W samochodzie rozmawialiśmy o trasie koncertowej. Nie wiadomo czy damy radę.

<Rose>
  Byłam szczęśliwa po rozmowie z Harry'm. Kocham go. Ale kurde, czuję się bardzo słabo. Co się dzieje?
  Rano odwiedzili mnie wszyscy chłopcy. Niall, Zayn Liam i Louis przytulili mnie, a Harry czule pocałował. Lubię jego pocałunki.
-Jak się czujesz?- Zapytali chórkiem.
-Jestem strasznie słaba.- Powiedziałam cicho.
-Kochanie, znaleźliśmy krwiodawcę. Będzie dobrze. Dzisiaj przyjedzie.- Harry powiedział i uśmiechnął się.
-Cieszę się. Chyba za bardzo rozkręciłam się z tą żyletką. Nigdy więcej.- Powiedziałam, wymuszając uśmiech.
  Harry usiadł obok mnie i złapał mnie za rękę, a reszta chłopaków usiedli na kanapie.Zaczęliśmy rozmawiać o krwiodawczyni, a Niall się zarumienił. Ta Amy mu się chyba spodobała.
  W końcu poczułam się słabiej i poprosiłam chłopców, żeby przyszli wieczorem z Amy. Zgodzili się bez wahania.

<Niall>
  Wszystko dzieje się bardzo szybko. Zapominam nawet o mojej chorobie.
  Pojechaliśmy na lotnisko i czekaliśmy. Dziewczyna która do nas podeszła była jeszcze ładniejsza od dziewczyny którą widziałem na zdjęciu.
-Hej!- Pobiegłem do niej chcąc ją przytulić, ale zahamowałem się, bo tak się zestresowałem jej widokiem, że aż się spociłem.
-Cześć! Jak świetnie że wszyscy jesteście!- Podeszła i przytuliła każdego z chłopaków, a ja przeklinałem na siebie, że zapomniałem użyć dezodorantu.
-Jak Ci minęła podróż?- Louis rozpoczął rozmowę.
-Bardzo dobrze, ale zapomniałam o jedzeniu i strasznie zgłodniałam.
-O, to chodźmy do mojej ulubionej restauracji, ok? Przy okazji porozmawiamy o Rose.- Zaproponowałem.
- Dobrze, ja jestem chętna!- Powiedziała Amy, ale reszta moich przyjaciół nie była zbyt zadowolona z wyboru restauracji.
  Udaliśmy się do Nando's, a ja rozmyślałem, jak mogę zaimponować Amy.
___________

Pojawiła się nowa bohaterka!


Amy Clark
Bardzo lubi One Direction. Krwiodawczyni Rose. Łatwo ją zranić. Lubi jeść, ale nie widać tego po niej.



Cześć! Bardzo Was przepraszam, że tak długo nie pisałam, ale teraz miałam bardzo dużo rzeczy na głowie. Podoba się Wam rozdział? Siedziałam na nim długo bo jest dłuższy niż zwykle. ;)
I mam pytanie:
Wolicie krótsze rozdziały częściej, czy dłuższe trochę rzadziej? :))
Im więcej komentarzy tym szybciej pojawi się nowy rozdział! 


niedziela, 2 września 2012

Rozdział 2.

<Harry>
  Wybiegłem z pokoju Rose, i wyszedłem na dwór. Nigdy nie byłem tak załamany. Kocham ją z całego serca, Chcę z nią być, chcę planować z nią przyszłość. Ale Ona nie może tak postępować. To boli.
Kiedy piszę piosenki, myślę o niej. Kiedy śpiewam, robię to dla niej. Rose jest całym moim życiem. Ale nie umiem pogodzić się z tym, że mnie zdradziła. Mogła się bardziej przyjrzeć.
Rozmyślając, spacerowałem i rzucałem kamieniami, żeby się rozładować.
<Niall>
   Kiedy jadłem kanapki, słyszałem krzyki z góry. Podsłuchałem. Rose zdradziła Harre'go. Chciałem dać im czas, więc poszedłem dokończyć posiłek.
   Harry wybiegł z domu. Chciałem iść za nim, ale postanowiłem, że pójdę zobaczyć co u Rose. Jest nieprzewidywalna.
Pokój był pusty. Łazienka zamknięta.
-Rose, odezwij się!- Cisza. Wziąłem rozbieg, i walnąłem z całej siły w drzwi. Upadły. To, co zobaczyłem, było szokiem.
-O japierdole!- Ryknąłem, karcąc się za przeklinanie. Rose leżała na ziemi w kałuży krwi. Obok była żyletka. Podbiegłem do niej i próbowałem ją obudzić.
-Tętno, sprawdź tętno.- Mówiłem do siebie, po czym byłem pewny, że Rose żyje. Akurat teraz Liam, Louis i Zayn musieli pojechać do Tesco?!
Wezwałem karetkę.
<Harry>
  Usiadłem przed drzwiami. Nagle usłyszałem karetkę, która zaparkowała przed naszym domem.
Ratownicy wbiegli do domu, a po pięciu minutach wyszli z Rose na noszach. Była prawie cała we krwi i miała rozmazany makijaż z płaczu. Za nią szedł Niall z przejętą miną.
-Co się stało?- Zapytałem.
-Teraz wsiadaj do karetki.- Odpowiedział jakby był na mnie zły.
  Pół godziny później, Rose leżała już w szpitalu.
-Powiesz mi w końcu o co chodzi?!
-Rose się cięła. Wiesz dlaczego. Stan ciężki. Będzie potrzebowała bardzo dużo krwi. Ale ma bardzo rzadką grupę krwi. Nie wiadomo, czy znajdziemy krwiodawcę.- Niall wreszcie powiedział mi o co chodzi, a mnie zamurowało.
Pobiegłem do sali gdzie była moja dziewczyna.Nieprzytomna. Dalej nie umiałem jej wybaczyć, ale ten widok mnie ranił. Czy ty moja wina? Czy gdybym z nią o tym spokojnie porozmawiał, nic takiego by się nie stało?
 Poprosiłem Niall'a, żeby dał mi trochę z nią posiedzieć. Patrzyłem na nią, i widziałem zagubioną dziewczynę. Zagubioną dziewczynę którą kocham.
Byłem tam cztery godziny, ale kiedy wybiła dziesiąta, nie miałem już siły.
-Niall, ja muszę iść. Posiedzisz teraz z Rose?
-Będę. Kto wie, może się wybudzi?-Sztucznie się uśmiechnął.- Trzymaj się.
  Pojechałem do domu taksówką, Reszty chłopaków dalej nie było.Ile można siedzieć w Tesco?
  Zadzwoniłem do Babci Rose i powiedziałem jej wszystko. Biedna bardzo się przejęła. Musiałem ją bardzo długo uspokajać, choć sam nie byłem spokojny.
Później zadzwoniłem do Mamy. Powiedziała, że muszę porozmawiać z Rose, ale na spokojnie. Bardzo ją polubiła.
Po wszystkim poszedłem spać. Tym razem bez Rose.
<Rose>
Zaczęło się przejaśnieć. Byłam strasznie słaba. Niall siedział obok  mnie, szczerząc się na mój widok.
-Gdzie jest Harry?
-Poszedł do domu, był strasznie zmęczony.
-Dalej mnie nienawidzi, prawda?
-Rose, On Cię kocha. Ale musi mieć trochę czasu na przemyślenie tego wszystkiego. Masz siłę opowiedzieć mi co dokładniej się stało?- Niall zapytał się mnie, trzymając mnie za rękę.
Powiedziałam. Powiedziałam to, że kocham Harre'go. Że po tym co zrobiłam czuję się okropnie. Że zrobiłam to dla mojego chłopaka, a w rzeczywistości go straciłam.
-Nie, nie straciłaś go!-Niall próbował bez przejęcia powiedzieć coś podnoszącego na duchu.
-Ale nie będzie już tak jak wcześniej...
-Prawdziwa miłość przetrwa wszystko. A taką miłością się darzycie.- To mi pomogło.
-Dziękuję.- Powiedziałam i zasnęłam. Byłam słabsza.
<Niall>
 Wróciłem do domu. Po tym, co powiedziała Rose musiałem poważnie porozmawiać z Harry'm.
Obudziłem go.
-Czy Ty na prawdę chcesz ją stracić?! Człowieku, Ona zrobiła to tylko i wyłącznie DLA CIEBIE! Poczuła się jak prostytutka a Ty nie umiesz tego docenić?!- Wykrzyknąłem i poszedłem do siebie.
<Harry>
To co powiedział Niall do mnie trafiło. Zrozumiałem.
-Boże, co ja zrobiłem?
Jak najszybciej wziąłem prysznic, ubrałem się w byle co, i pojechałem do Rose. Muszę odbudować ten związek. Muszę to zrobić ze wszelką cenę. Biegłem do jej pokoju, ale lekarze mnie zatrzymali. To co powiedzieli, niemal zwaliło mnie z nóg:
-Proszę teraz nie wchodzić do pokoju pani Rose. Musi odpocząć. Niestety jej stan jest krytyczny. Straciła za wiele krwi. Jeżeli nie znajdziemy Krwiodawcy, pani Rose straci życie w najbliższych dniach.


Okej, drugi rozdział skończony. Tylko końcówka mi się podoba. :P Wiem, że teraz jest to bardzo smutne, ale za niedługo nastrój się poprawi. Jak się wam podoba? :)) Im więcej komentarzy, tym szybciej pojawi się następny rozdział! ;)




piątek, 24 sierpnia 2012

Rozdział 1.

<Rose>
-Problem jest taki, że cholernie Cię kocham!-Krzyknęłam, i osunęłam się na ziemię, płacząc. Czułam,  że on też mnie kocha. W sumie, gdybym była na jego miejscu, wątpię żebym sobie wybaczyła.
Nie, to nie była zdrada. Nie zrobiłam z nim TEGO. Prawie, ale powstrzymałam się.
Z Harrym układało się nam świetnie. Poznałam go, bo moja dawna przyjaciółka wyciągnęła mnie na koncert One Direction. Ona też, dała mu mój numer. Napisał. Zapoznawaliśmy się, a ja zaczynałam coś do niego czuć. W końcu poprosił mnie o to, żebym była z nim. Zgodziłam się. Z radością.Powiedziałam my, że brałam narkotyki, i ktoś ma mnie na oku. Może mnie zabić. Niby się tego nie bałam, ale teraz, kiedy się zakochałam, na prawdę nie chcę stracić życia. Harry, powiedział mi, że będzie mnie bronił. I wyznał mi miłość. Ale ja, zdolna Rose, wszystko spieprzyłam.
Jednej nocy byłam w klubie, kiedy Hazza miał koncert. Poznałam tego kolesia. Powiedział mi, że muszę z nim to zrobić tu i teraz. Nie zgodziłam się. Zaczął ostrzej. Stwierdził, że jeżeli jeszcze raz odmówię, zrobi mojemu chłopakowi coś złego. No to co miałam zrobić? Zaczął niewinnie. Później posadził mnie na blacie. Czułam się podle. Wiedziałam, że zaraz to zrobi. Przyjrzałam się mu. TO NIE BYŁ TEN KTÓREGO MAM SIĘ BAĆ. Był to ktoś, kto tylko wykorzystał to, że nie jestem trzeźwa. Uciekłam. Ale paparazzi zdążyli. Na następny dzień cały internet opłynęły zdjęcia. Nawet w niektórych gazetach były te zdjęcia. Dlaczego to moja wina? Ponieważ zamiast zostać w domu, ja musiałam znowu iść na imprezę. Cały czas nie umiem się odzwyczaić. 
Zraniłam go. I to kurde, bardzo. Jestem tak głupia. Poznałam miłość mojego życia, po czym głupimi nawykami zniszczyłam to, co było.
-Sam  nie wiem- Powiedział ze złością i smutkiem.-Ale wiesz co, masz rację, może mnie kochasz. Tylko że nie tylko mnie.- Zauważyłam łzę na jego policzku. Później poszedł.
Może i byłam pijana. Ale powinnam się domyśleć, że to nie on. Że to nie ten który chce ze mną skończyć.
Załamana, poszłam do łazienki. Wyciągnęłam żyletkę. Złe nawyki. Wysunęłam nadgarstek z rękawa, i przeciągnęłam żyletą po skórze. Krew pociekła. A razem z nią prawie wszystkie smutki. Zaczęłam zastanawiać się, czy dalej będę tu mieszkać. Ale kiedy zdałam sobie sprawę, że nie, znowu zaczęłam się okaleczać. Rozluźniłam się. A później zrobiło się trochę ciemno. I ciemniej. Dalej nic nie pamiętam.


To mój pierwszy blog, który planuję rozwinąć do końca. Pierwszy rozdział za nami. :) Jak Wam się podoba? Proszę, jeżeli jest ok, to dodajcie się do obserwatorów i komentujcie. Im więcej komentarzy, tym szybciej pojawi się następny rozdział! ;)

Bohaterowie


Rose Harris
Dziewczyna Harrego.
Nie ma rodziców, kontakt utrzymuje tylko z Babcią. Nie ma dobrej przeszłości. Przez to teraz może zginąć, bo ktoś ją poszukuje. Kiedyś brała narkotyki, teraz zdarza jej się to bardzo rzadko. Jest wrażliwa, ale tylko przed Hazzą i Niallem tego nie ukrywa. Próbuje żyć normalnie. Dla niego. I dla siebie.


Harry Styles
Piosenkarz, z piękną fryzurą i uśmiechem. Stara się chronić Rose. Nie chce jej stracić. Wie, że kiedy Rose robi coś złego, to tylko żeby zapomnieć. Ale czasami jest mu ciężko.


Niall Horan
Uwielbia swoją gitarę. Największą tragedią według niego jest pusta lodówka. Jest najlepszym przyjacielem Rose. Okazało się, że jest ciężko chory. 


Liam Payne
Ma czarujący głos. Cały taki jest. Cały pokój ma zapełniony gadżetami z Toy Story. Nie jest zachwycony związkiem Harr'ego z Rose.


Zayn Malik
Ma fioła na punkcie swoich włosów. Szuka prawdziwej miłości.


Louis Tomlinson
Wszyscy kochają go za jego szelki i paski, oraz dlatego, że rozśmieszy każdego.